Z Wołynia do Bojkowa

Odeszła Czesia – człowiek wyjątkowy. Patrząc z pespektywy chrześcijańskiej, każdy człowiek jest wyjątkowy z racji osobowego powiązania z Bogiem. Niektórzy jednak ludzie nadają szczególny rys owej wyjątkowości przez bliskie zaprzyjaźnienie się z Bogiem, które wyraża się byciem dla innych. Czesia właśnie była dla… Niepozorna, skromna, usuwająca się na drugi plan. Była dla uczniów jako nauczycielka matematyki, dla dzieci w świetlicy, dla dzieci i rodzin w Chrzanowie podczas organizowanych przez Stowarzyszenie Spotkań terapeutyczno-integrujących, dla członków Stowarzyszenia jako skarbnik Koła nr 50, była dla przyjaciół i znajomych, dla ks. Herberta Hlubka jako wychowanka z Duszpasterstwa Akademickiego i dobry duch…

Długo jeszcze można by wyliczać tych, dla których była, choć może oni nawet tego w pełni nie zauważali, bo Czesia była nie tylko w codzienności, w życiu, ale może jeszcze bardziej w modlitwie. Kiedyś się o tym z pewnością przekonamy.

Mniej znane są szczegóły z jej skomplikowanej i niełatwej biografii. Można je poznać z opublikowanego artykułu w ostatnim numerze LISTU DO PANI, nr 2 (201), luty 2012. Nawet nie wiem, czy zdążyła go przeczytać.

Pochodziła z małej wioski Czesny Krest na Wołyniu, gdzie mieszkała z rodzicami i starszym bratem. Z ludobójczej rzezi wołyńskiej siedmioletniej wówczas dziewczynce udało się wraz z rodziną ujść z życiem i tylko z życiem. Uciekli pozostawiając wszystko. Zaczęła się tułaczka. Najpierw z Włodzimierza do obozu w Białymstoku, potem wywiezienie na roboty przymusowe do Niemiec, do tzw. bauera w Szlezwiku-Holsztynie, a następnie do obozu pracy przymusowej Eiderstedt. Tam w 1945 roku zastał ich koniec wojny i wyzwolenie przez Anglików. Następnym etapem był pobyt w polskim obozie wysiedleńców w Wentorf koło Hamburga, gdzie dziesięcioletnia już Czesia zetknęła się po raz pierwszy ze szkołą i przyjęła Pierwszą Komunie Świętą. Ostatnim etapem wysiedleńczego życia był obóz w Eckenfȍrde koło Toning, w którym organizowały się pierwsze polskie drużyny harcerskie, oczywiście z udziałem Czesi. Powrót do Polski nastąpił w maju 1948 roku. Oczywiście o powrocie na Wołyń nie było mowy. Zamiast Czesnego Krestu rodzina Czesi, powiększona o dwuletniego braciszka osiadła w Bojkowie. Po zdaniu matury rozpoczęła studia matematyczne, wiążąc się jednocześnie z Duszpasterstwem Akademickim. W 1966 roku ukończyła Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Katowicach, stając się „ulubioną panią profesorka od matematyki”.
Ze Stowarzyszeniem Rodzin Katolickich związała się najpierw jako uczestniczka kolejnych rekolekcji, a później jako jedna z założycielek Koła nr 50. Kilka razy wyjeżdżała do Chrzanowa jako opiekunka dzieci. Będzie nam jej bardzo brakowało.

Wieczny odpoczynek racz Jej dać Panie, a światłość wiekuista niechaj Jej świeci.
Niech odpoczywa w pokoju wiecznym!

P.G. 8.02.2012 r.

 

 

 

« Powrót na stronę główną